Nie mam dobrych doświadczeń z obiema „galeriami” handlowymi w Zamościu. „Twierdzę” nawiedziłem ze znajomym, jak kupowaliśmy mu nowy laptop. No i przeżyłem mały wstrząs, ponieważ nie różni się toto od CH „Lwowska”. Zamieniamy standardowy Carrefour-owy pierdzielnik z wszystkim na standardowy MediaMarkt-towy pierdzielnik z prawie wszystkim i wychodzi na to samo. Z dokładnością do o wiele większego parkingu.
Drugą „galerię” poznałem wracając późnym wieczorem/wczesną nocą do domu. Bo coś mi błysnęło w oczy i przez kilka miesięcy czekałem na zdjęcie z fotoradaru. Ale się nie doczekałem, ponieważ się okazało, że tak radośnie i dwuznacznie błyska sobie „Revia Park”. Wszystkim, którzy jadą do Zamościa od strony Warszawy i Lublina i kierują się do centrum, a nie na obwodnicę. Za dnia obejrzałem sobie baraczysko przepakowując letnie opony z samochodu znajomego i odkryłem sens powstania tej galerii.
Organizacja ruchu taka, że jak egzaminator z lokalnego WORD bardzo będzie chciał kogoś oblać, to podjedzie z nieszczęśnikiem na Lubelską i na wysokości „Revii” i powie: skręcamy w prawo. I tylko nieliczni nie zakończą egzaminu chwilę później…
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, że kupowałem dzisiaj sadzonki selera i kalarepy w Tomaszowie Lubelskim. A przy okazji zaszłem do „Stokrotki” (czy jak się to tam obecnie nazywa). I okazało się, że bez żadnego rozgłosu powstała tam galeria handlowa z prawie prawdziwego zdarzenia. Co prawda bez fontanny, ale z ruchomymi schodami.
Tak, tak. W prawie metropolitalnym Zamościu schodów ruchomych nie ma. Nigdzie. W Tomaszowie Lubelskim, czyli na zadupiu, schody ruchome są. Zaraz obok standardowego tandetowiska. W ramach którego funkcjonuje sektor handlowania ewidentnie przemyconym badziewiem i nie-badziewiem. I schody ruchome są. Działają. Można się nimi przejechać.
Bo w Zamościu… Cóż… Postawiono dwa baraczyska (dlaczego edytor poprawia mi to na: buraczyska?) i się wszyscy dziwią, że jedna i druga „galeria” stają się centrami życia. Również kulturalnego. A Starówka (tak, ta z listy UNESCO) pustoszeje. Przedsiębiorcy tam operujący padają jak – nie przymierzając – firmy budujące polskie autostrady.
No ale „My Zamość”! Posrana strategia reprezentowania interesów byłego województwa oraz poły obecnego subregionu. Skutkująca tym, że w Zamościu nawet ruchomymi schodami nie można się przejechać. Nie mówiąc o tym, że podstrefa ekonomiczna – największy gospodarczy sukces tuzów subregionalnego rozwoju – właśnie została obsiana kukurydzą...
Swoją drogą: czy jakieś lokalne medium sprawdzi wreszcie gdzie prezes zamojskiego skansenu płaci podatki? Bo zgodnie z informacjami dostępnymi na stronie PKW nie powinien, nie chcąc narażać się na grzywnę, płacić ich w Zamościu.