Niedohabilitowany politolog przekracza kolejne granice. Sam już nie wiem czego.
Po pierwsze: 2:0 to można wygrać... W przypadku przegranej zwyczajem jest pisanie 0:2. I tutaj pierwsze zwiększenie porażki narodu, bo wybrał na swojego przedstawiciela gościa, który nie wie, jak się pisze.
Po drugie: nawet ja wiem, że podczas tych kilku tygodni kopać piłkę będzie kilkanaście, a nie kilkadziesiąt zespołów. Zatem jako naród wtapiamy już 0:4 (a nie 4:0), ponieważ demokratycznie wybrany przedstawiciel narodu nie wie o czym pisze.
Ale najbardziej boli, że fruwający ornitolog zauważa w swym wpisie infrastrukturalną porażkę... Nie zauważając, że jest nieustającym apologetą (bo przecież nie inspiratorem) kultywowania tematów zastępczych.
I dlatego wtopiliśmy 0:5.