Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina
315
BLOG

Widziałem dzisiaj jednego, który zgadza(ł) się z Migalskim

Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Piękna pogoda, droga dość pusta, niezły samochód, w dodatku z górki. Kto by tam więc się przejmował samochodem, który postanowił respektować stojące przy drodze ograniczenie do 70 km/h. Przecież te ograniczenia prędkości durne są. No i taki jeden się nie przejął.

 
Śmignął z lewej zahaczając o podwójną ciągłą (5 pkt.), przejście dla pieszych (9 pkt.) oraz bezpośrednią bliskość skrzyżowania (5 pkt.). Mając na liczniku – o czym się dowiedziałem 3 km dalej – 130 km/h (10 pkt.). Jakby tego było mało – kawałek dalej skasował zająca szaraka, tracąc pół zderzaka. Tak zając, jak zderzak zaległy na drugiej części jezdni, zmusili samochody jadące z naprzeciwka do gwałtownych manewrów.
 
Tutaj na szczęście miałem dość czasu na zareagowanie na pojawiający się na moim pasie samochód, bo jechałem bardzo wolno. Jak się okazało, cały ten cyrk odbywał się na oczach i w kamerze oznakowanego(!) radiowozu jadącego za królem szos. Właśnie dlatego jechałem powoli – po akcji na przejściu panowie policjanci włączyli koguta, a zanim ich gieroj w lusterku zauważył i się zatrzymał – minęły wspomniane wyżej 3 kilometry.
 
Dlaczego zostałem również shaltowany – mogę się tylko domyślać. Moim zdaniem drogowa władza chciała mieć świadka, który w razie czego również potwierdzi, że słusznie szalejącemu gnojowi należy zabrać prawo jazdy.  I mam nadzieję, że koleś prawa jazdy już nie ma. Gdyż nie uśmiecha mi się „świadkowanie”. Najpierw na policji, a później w sądzie.
 
Tak się składa, że mieszkam w miejscu dość podobnym. Długa, prosta droga, która najpierw w dół, a później w górę. Przyzwoity asfalt, pokaźne pobocza i… seria skrzyżowań do okolicznych wiosek. I nie ma miesiąca, żeby jakiś sąsiad nie klepał samochodu, nie ma kwartału, żeby ktoś z prawej czy lewej strony krajowej 17-tki nie leżał w szpitalu. Nie ma roku, żeby przez pół dnia samochodowy ruch we wiosce był jak na Marszałkowskiej, a tak jest zawsze, gdy ktoś ginie na nieodległej krajówce, bo tymczasowy objazd idzie pod moimi oknami.
 
Przyczyna zawsze ta sama. Królowie szos, którzy uważają, że ograniczenia prędkości są bez sensu, że na trzech pod rząd skrzyżowaniach, o których informują znaki (chwilę po tych z ograniczeniem prędkości), nikt nie będzie skręcał w lewo…
 

»... Jednym z Polokoktowców jest Olgierd Jedlina, redaktor pisma "Pasikonik", żyjący spokojnie w swoim poukładanym świecie z narzeczoną Ewą. Jego spokój burzy schwytanie jego przyjaciela Adasia przez agentów Kilkujadka. Adasiowi udało się samodzielnie stworzyć formułę Kingsajzu, co może przynieść Polokoktowcom trwałe bezpieczeństwo, jednak dla Adasia staje się przyczyną zguby...« (http://www.zgapa.pl/zgapedia/Kingsajz.html)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości