Jak grom z jasnego nieba spadła na Polokoktowców wiadomość o tym, że ex-nad-prezes wraca do pierwszej ligi zarządzających kolejowym półświatkiem. Tak, tak. Andrzej Wach came back.
I to są jaja. Ponieważ człowiek, który (podobno) zapłacił głową za grudniowy chaos na kolei, obejmuje funkcję członka zarządu jednej z kolejowych spółek.
Zapłacił „podobno”, ponieważ usunięcie go z prezesury PKP SA nie pociągnęło za sobą usunięcia z Rady Nadzorczej PKP Cargo. Spółki, która właśnie jest prywatyzowana. W sposób, który
budzi zastrzeżenia nawet koalicyjnego
ZSLu PSL-u! Przy czym najlepsze jest to, że prze-prezes reaktywowany jest w spółce PKP Energetyka. Czyli następnej w kolejce do prywatyzacji.
W związku z tym powstaje pytanie – dlaczego jest reaktywowany. Nie mam tutaj pomysłu. Właściwie: nie chcę mieć pomysłu. Bo opcja, że jakieś kredyty musi pospłacać, raczej odpada. Dwie rady nadzorcze plus niewątpliwe odszkodowanie w ramach zakazu pracy konkurencyjnej, to dość, żeby mieszkać w Jaktorowie i płacić, nawet wysokie, raty.
Tutaj dygresja: radny gminy z budżetem kilku milionów złotych musi, pod rygorem utraty mandatu, składać ogólnodostępne oświadczenia majątkowe. Członkowie zarządów państwowych kolejowych spółek, zarządzający majątkami wartości dziesiątek miliardów złotych – nie muszą.
Ale – załóżmy – nie wystarczało mu na raty. Czy naprawdę była konieczność, żeby zarobił na to w tak demonstracyjny sposób? Otóż – nie!
Inny przeprezes wszechczasów wylądował sobie miękko w międzynarodowej, konsultingowej spółce.
I może se zarabiać ile chce. Na zleceniach od byłej, zarządzanej, państwowej spółki. Bez ograniczeń ustawami kominowymi. Albo zwykłą przyzwoitością. Da się? Da się! Nawet jeżeli konsultowanie projektów może być koszmarnie opóźnione.
Powracają zatem pytania: Dlaczego Wach? Dlaczego teraz? Dlaczego chwilę po namaszczeniu Wasiak? Dlaczego nie można było poczekać do wyborów?
Mam jeden racjonalny pomysł dlaczego. Chłopcy schetynowcy postanowili podgryźć grabarczykową, łódzką spółdzielnię. Jak wieść gminna niesie, najlepszy z (byłych) prezesów pomógł najlepszemu z (aktualnych) ministrów w wyjściu z życiowego dołka.