Spektakularne wydarzenia, dzięki którym kolej znowu miała swoje 5 minut mediach, nie są czymś wyjątkowym, czy specjalnym. To tylko odpowiednio podpompowana kolejowa codzienność, okraszona kilkoma – spośród wielu – absurdami, które dobrze korespondowały z aktualną emanacją standardowego bałaganu.
Dzisiejsze
stanowisko Waldemara Pawlaka, że decyzja PSL-u w sprawie votum nieufności dla Cezarego Grabarczyka zależeć będzie od decyzji personalnych w kolejowych spółkach
, jest teoretycznie dobra, ponieważ drastycznie ogranicza czas na przegrupowanie sił w
imperium Kilkujadka. Jednak w praktyce oczekiwanie na to, kto odwołany będzie, jest równocześnie oczekiwaniem na to, kto zostanie.
Jeżeli zaś zostaną architekci rozwiązań, które uskuteczniono przy przekazywaniu samorządom Przewozów Regionalnych – dobrze nie będzie.
Podobno są kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyka. Jednak co zrobić z informacją, która statystyczną nagle być przestała? A właśnie atrybut statystyczności straciła informacja opublikowana niedawno przez Urząd Transportu Kolejowego:
Oby zmiana nazewnictwa była przypadkowym, ot takim tam objawem urzędniczej innowacyjności. Ponieważ zbiega się z informacjami o przewozach po trzech kwartałach 2010, po których widać wyraźnie, że coś jest nie tak z przedstawianymi danymi. A przecież właśnie te dane wykorzystywano do nakręcania kolejowej wojny.
Mniej więcej takim obrazkiem ilustrowano dramatyczny spadek liczby pasażerów w bieżącym roku. Sprawa nie przeszła bez echa. Po wpisaniu w wyszukiwarkę
odpowiedniej frazy – zwracana jest pokaźna ilość wyników. W celu uchwycenia skali zjawiska oś pionową wykresu trzeba wyskalować od zera, a nie od ponad 2/3 górnej wartości. Spadek, choć mniej drastyczny, jest dalej widoczny.
Jednak w dalszym ciągu ze słupków nie wynika od razu kiedy tak naprawdę ten spadek nastąpił. Dlatego wiedząc, że pierwszy kwartał roku 2010 nastąpił bezpośrednio po czwartym kwartale roku 2009 – narysujemy słupki nieco inaczej (choć dalej w przedziale jak w informacji UTK).
Ups. Cóż takiego wydarzyło się w czasie, kiedy nastąpiło widoczne już wyraźnie tąpnięcie? Otóż nic się specjalnego nie wydarzyło. Szukając „na siłę” wskazać można na dwie sprawy. Po pierwsze zmienił się (jak co roku) rozkład jazdy. Rok temu nie zmienił się on jednak jakoś drastycznie. Na pewno nie w sposób uzasadniający natychmiastowy i tak duży spadek. Po drugie: w grudniu 2009 nastąpiło uporządkowanie nazw kategorii pociągów. Ekspresy i Intercity zostały zastąpione przez Ekspresy Intercity, pospieszne przez TLK (Tanie/Twoje Linie kolejowe), a osobówki przez Regio.
Dla porządku, drugie zestawienie danych na wykresie wyskalowanym w pionie od zera:
Najważniejsze się jednak w tamtym okresie nie wydarzyło. Nie zmieniła w istotny sposób oferta InterRegio. Połączeń, których uruchomienie i związana z nim dzika konkurencja na torach była – zdaniem kolejowych prezesów – główną, jeżeli nie jedyną, przyczyną załamania na rynku przewozów pasażerskich.
Którego, w wersji „dramatycznej”, najprawdopodobniej nie ma i nie było, ponieważ łup na wykresie wynika najprawdopodobniej ze zmiany sposobu liczenia pasażerów. Najprawdopodobniej wynikającego ze zmiany cen i zasad dotyczących zniżek dla pracowników kolei. Które akurat właśnie wtedy nastąpiło.
W odniesieniu do nadciągających zmian personalnych w kolejowych spółkach, sparafrazuję klasyka: nie ważne kto tworzy statystyki, ważne kto je wykorzystuje. Oraz w jakim celu. W tym konkretnym przypadku ważne jest również czy w afekcie, czy z premedytacją.
