Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina
86
BLOG

Koń niekoniecznie trojański

Olgierd Jedlina Olgierd Jedlina Polityka Obserwuj notkę 0

Gdy dotarła do mnie plotka, że na giełdzie kandydatów na prezesa Przewozów Regionalnych, pojawił się w roli czarnego konia najbardziej doświadczony kolejowy prezes, na chwilę zaniemówiłem. Następnie przez chwilę mówiłem, ale rzeczy nie nadające się do publikacji.

Później było trochę śmiechu i stwierdzeń, że skoro z już-prawie-na-giełdzie Intercity poradził sobie w półtora roku, to ze znajdującymi od początku w trudnej sytuacji Przewozami Regionalnymi poradzi sobie do końca wakacji. Akurat na rozpoczęcie  samorządowej kampanii. W ramach uzasadnienia koncepcji kilku województw , polegającej na tym, że ogólnopolska spółka realizująca regionalne polityki transportowe naprawdę nie ma sensu.
Pierwszym noszącym znamiona racjonalności wyjaśnieniem była próba skompromitowania i ośmieszenia polokoktowców przy pomocy takiego przecieku. Ale to się nie trzyma przecież kupy. Polokoktowcy to są małe żuczki. Żeby byle jaki pasażerski pociąg zobaczyć muszą jechać dwie godziny busami z przesiadką, a żeby zobaczyć pociąg nowoczesny – trzy. Też z przesiadką.
Drugą próbą wyjaśnienia była opcja, że ktoś chce namierzyć osobowe źródła informacji, dzięki którym polokoktowcy wiedzą to i owo. Ale to też bez sensu. Przecież cała wiedza jaką dysponują pochodzi z ogólnodostępnych źródeł. Nawet jeżeli dostaną coś po znajomości i/lub upierdliwości, to tylko nieco szybciej, niż jakby na piśmie w ramach dostępu do informacji publicznej sobie zażyczyli.
Próba trzecia, która nieco polokoktowców uspokoiła, to celowy zamęt grubymi nićmi szyty, który załatwia kilka kwestii:
1.      Skłania do kompromisu polegającego na pozostawieniu zarządu w aktualnym, trzyosobowym składzie, z zablokowaniem jedynego publicznie zgłoszonego kandydata, to jest Wujka Staszka, Mistrza Ciętej Riposty.
2.      Usypia czujność agentów Kilkujadka, umożliwiając przedstawienie i przeforsowanie kandydatury dobrej dla spółki, jej właścicieli oraz klientów.
3.      Spycha na dalszy plan kwestie naprawdę dla przyszłości kolei regionalnej ważne. Opłaty dworcowe, nowy tabor i takie tam duperele, ważne bez względu na to ile i jakich spółek będzie obsługiwać samorządy.
Wyjaśnienie ostatnie, że ktoś niepocieszony skończonym właśnie długim weekendem rzucił z poirytowania lub niechcenia: „Krzychu” i plotka poszła w świat uzyskując po 20-tu sekundach niezależne potwierdzenie w co najmniej trzech źródłach – uspokoiło polokoktowców ostatecznie. Pozwalając a to kosą pomachać, a to w grządkach pogrzebać.
 
I tak minęło kilka dni. Jednak dzisiejszej nocy przyśniło mi się, że go jednak wybrali. Pół wsi się od krzyku, jaki z siebie wydałem z widłami zleciało! Tłumacząc, że to tylko sen koszmarny, przeprosiłem za zamieszanie.
Jednak wracając od furtki stwierdziłem, że wcale nie taki koszmarny. Że przecież nie ma w Polsce bardziej utytułowanego kolejowymi prezesurami człowieka niż on! PKP – całe, PKP – tory i podkłady, PKP – przewozowy prestiż, a w międzyczasie jeszcze metro! Bezpośrednio chyba tylko towarowymi pociągami nie zarządzał. Co jest dodatkowym plusem, ponieważ dla marszałków woziłby ludzi jak ludzi, a nie jak bydło, węgiel czy inne ziemniaki. Zdecydowanie nie ma nikogo drugiego, kto wiedziałby o tym biznesie więcej, lepiej i bardziej. Albo tym razem się w końcu uda, albo stanie się jasne, że pomysły na pasażerską kolej w Polsce nie mają sensu.
Dodatkowa wielka dla polokoktowców satysfakcja, że jednak opcja „Wujek Staszek”. Co prawda ripostujący w zupełnie innym niż polokoktowcy myśleli kierunku, ale zawsze „Wujek Staszek”. Doświadczony wyzwoliciel i zbawca od problemów kolei oraz kolei.
 
Tylko czy Krzychu zdąży przed wakacjami poodwoływać InterRegio? Pootwierać kasy sprzedające 20 biletów na dwa pociągi dziennie? Przemalować i wypożyczyć (po trzy stówki) wagony prestiżowemu przewoźnikowi rozglądającemu się powoli za węglarkami?

»... Jednym z Polokoktowców jest Olgierd Jedlina, redaktor pisma "Pasikonik", żyjący spokojnie w swoim poukładanym świecie z narzeczoną Ewą. Jego spokój burzy schwytanie jego przyjaciela Adasia przez agentów Kilkujadka. Adasiowi udało się samodzielnie stworzyć formułę Kingsajzu, co może przynieść Polokoktowcom trwałe bezpieczeństwo, jednak dla Adasia staje się przyczyną zguby...« (http://www.zgapa.pl/zgapedia/Kingsajz.html)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka