Przypadek urzędującego wiceministra od kolei jest dobrym przykładem tego w jaki sposób decyzje podejmowanie przy wyborczej urnie przekładają się na jakość życia. Mało kto już pamięta, że Juliusz Engelhardt startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Nie wierzycie, że kandydował? Oto dowód (00:11):
Jakbyście Drodzy Zachodniopomorzanie go w zeszłym roku wybrali, to może mielibyście dzisiaj więcej połączeń kolejowych. Z Krakowem, Poznaniem, Trójmiastem, Warszawą, Wrocławiem. Skądinąd wiem jakie to ważne połączenia. Pracując przez rok w Wałbrzychu musiałem często bywać w Szczecinie. Natomiast mieszkając tam dwa lata chciałem często bywać we Wrocławiu. Bo lubię to miasto.
Działalność kolei zawiadywanej przez mojego nieulubionego wiceministra, a jak się kilka dni temu okazało z
jego udziałem w taki właśnie sposób wiele lat temu zaprogramowanej, zmiata z siłą wodospadu kolejne pociągi. Przy czym od przedostatniego, wrześniowego, znikanie połączeń jest bezpośrednim wynikiem firmowanego przez Juliusza Engelhardta przekazania Przewozów Regionalnych samorządom. Przekazania bez „znikniętych” chwilę później pociągów pospiesznych.
Od lipca ubiegłego roku nie mogę wyjść z podziwu jak mocno skutki reform profesora pokrywają się z poparciem partii, która go desygnowała na stanowisko. Ugrupowanie premiera Pawlaka osiągnęło w zeszłorocznych eurowyborach 7,01% głosów w skali kraju. Zaskakujące jest, że reforma przeprowadzana przez polityka PSL’u najbardziej dotyka tereny, gdzie PSL cieszy się poparciem sporo powyżej średniej. Rekordem nie do pobicia jest powiat lubaczowski, który stracił jedyne dalekobieżne połączenie kolejowe. W powiecie tym ludowcy uzyskali 41,87% (słownie: czterdzieści jeden procent 87/100) poparcia. Następne dobre wyniki w okolicy to powiat zamojski (25,16%) oraz krasnostawski (20,22%), przez które od września nie przejeżdża żaden (słownie: żaden) pasażerski pociąg.
Zaraz obok leżą dwa inne powiaty, na terenach których po praz pierwszy od ponad stu lat nie można skorzystać z usług kolei. Jednak w ich przypadku można znaleźć, noszące znamiona racjonalności, uzasadnienia. Powiat biłgorajski (18,30%) – wiadomo: Palikot, a w powiecie tomaszowskim (15,03%) chłopaki nie dość, że tylko nieco dwa razy więcej niż średnia krajowa wyrobiły, to od przed wojny knuły zerwanie powiatowej koalicji z Platformą. Tylko czym zawinił powiat mielecki (15,39%) przy sporej, bo ponad stutysięcznej liczbie uprawnionych do głosowania? Może chodzi o przejmowanie elektoratu wielkomiejskiego? To by w sumie tłumaczyło radosną nowinę o polsko-chińskiej fabryce wagonów w Szczecinie obwieszczoną przez Juliusza Engelhardta. W chwilę po ostatecznym potwierdzeniu decyzji, że zakładów naprawczych taboru kolejowego w Łapach nie da się uratować. Zresztą w Łapach i powiecie białostockim jak spadło z ponad 9% po 2001, tak nie chce wzrosnąć powyżej 5%. Niech sobie uprawiają ryż. Przy okazji taboru trudno nie wspomnieć o powiecie hrubieszowskim (22,68%), w którym ofiarą reform związanych z usamorządowieniem padł, zatrudniający kilkadziesiąt osób, zakład pracy świadczący usługi dla spółek pasażerskich.
Patrząc na dotychczasowe rezultaty reformy firmowanej przez Juliusza Engelhardta obstawiam, że w ramach zapowiadanych zmian w kursowaniu dotowanych pociągów PKP Intercity polecą w pierwszej kolejności połączenia z Suwałk, przejeżdżające przez takie powiaty jak suwalski (23,88%), olecki (23,47%) czy sokólski (27,23%). Tak zwane przecieki, które są dostępne od wczoraj w sieci, połączenia do i z Suwałk zawierają.
Panie Waldku, Pan się nie boi. Przecież to czy pociąg jeździ, gdzie pociąg jeździ, jak pociąg jeździ to są – że posłużę się określeniem wiceministra – duperele (01:40).
